Z ostatniej chwili

Serce i fotografia

2019-02-04 15:55:30 informacje
img

Rozmawiamy z Alteą Leszczyńską, artystką malarzem, dyplomowaną fotograf, aktorką ze specjalizacją śpiew.

Red.: - Ukończyłaś Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Masz dyplom Krakowskiej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej. Jesteś absolwentką kursu fotografii na Akademii Fotografii w Krakowie. Skąd ta różnorodność zainteresowań?
Altea Leszczyńska: - Na pewno babcia i dziadek ze strony mamy mieli duży wpływ na moje zainteresowania. Dziadek uczył mnie malować, rysować. To mnie bardzo pociągało. Natomiast babcia uczyła mnie gry na pianinie. Jednak to mniej mnie interesowało. Chociaż te jej lekcje przydały mi się później na wydziale wokalno-aktorskim.

- Zapewne twoja mama Maria Leszczyńska, sopran dramatyczny, śpiewaczka Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie też wpłynęła na późniejszy wybór studiów wokalnych. Podglądałaś mamę na scenie?
- Podobno tak. Ponoć nawet, jako małe dziecko, wybiegłam na scenę, krzycząc, żeby mamie krzywdy nie robili. Jednak wiem o tym tylko z opowiadań dziadków. Bardziej pamiętam mamy koleżanki z opery. Tam byli śpiewacy z różnych stron świata o różnej karnacji, rysach twarzy. I to zapadło mi w pamięć.

- Jesteś kobietą o wielu pasjach. Pierwszą jest malarstwo. Jak można przeczytać w twojej biografii, interesują cię abstrakcja strukturalna i malarstwo materii. Wystarczy spuścić z wodzy fantazję?
- Nie. Najpierw trzeba umieć rysować i malować w sposób akademicki, czyli realistyczny. A dopiero później można szukać swojej drogi. Jestem zafascynowana Grupą Nowohucką i tym stylem malowania, obrazy niczym płaskorzeźby. W zależności od kąta patrzenia, kąta padania światła te obrazy nabierają innego wyrazu. Nie są to obrazy takie oczywiste. Często wykonywane techniką własną. Naklejanie bandaży, nakładanie past bitumicznych. I w ten sposób tworzy się coś własnego.

- Namalowanie obrazu zajmuje sporo czasu. Brakowało ci czegoś? Nowych wyzwań, że postanowiłaś skończyć też studia aktorskie?
- Być może mam ADHD? Może nowych wyzwań? I dlatego chcę się sprawdzać w coraz to nowych dziedzinach. Udowodnić sobie, że ze wszystkim dam sobie radę, we wszystkim potrafię być najlepsza (śmiech – dopisek autora).

- Przyszedł jednak czas, że porzuciłaś występy w krakowskim Eloe Cabareth, Krakowski Okręg Związku Artystów Plastyków i wróciłaś do Częstochowy, aby opiekować się mamą. Musiałaś? Nie szukałaś innych rozwiązań? Opiekunka, dom spokojnej starości?
- Nie, nie rozważałam takich rozwiązań. Zdecydowałam się wrócić. Sama podjęłam taką decyzję. Musiałam zająć się mamą po wylewie, bo była w śpiączce przez rok. Jestem jedynaczką. Mama była jedynaczką. Babcia też jest jedynaczką. Nie mam tu rodziny. Mama odeszła w 2017 roku. Teraz opiekuję się babcią, 93 lata.

- Wróćmy do twojej twórczości. Obecnie częściej można oglądać zrobione przez ciebie zdjęcia niż obrazy czy rysunki. Malarstwo przestało cię interesować?
- Nie. To wymóg chwili. Obrabianie zdjęć mogę przerwać w każdej chwili, by pomóc w czymś babci. Pracując nad obrazem, trudniej jest robić takie nagłe przerwy. Maluję nadal, może mniej. Jestem członkiem Polskiego Związku Artystów Plastyków Okręgu Częstochowskiego. Biorę  obecnieudział w zbiorowej wystawie „Artystyczna pamiątka z Częstochowy”, można ją obejrzeć w Pawilonie Wystawowym w Parku Staszica. 

- Jednak więcej czasu oddajesz teraz pasji fotografowania.
- Na początku fotografia miała być dla mnie środkiem do zapamiętania pewnych miejsc, które później chciałabym namalować. Od 2007 roku fotografowałam Kraków, jakieś opuszczone podwórka, domy z lat pięćdziesiątych. Aby pokazać ten inny Kraków, nie taki pocztówkowy, jaki znają turyści, tylko ten znany mieszkańcom. Stąd wzięło się moje zainteresowanie pustostanami, które teraz przerodziło się w pasję eksploracji urbexowych.

- Na swoim koncie masz dużo nagród, wyróżnień za fotografie studyjne, buduarowe. A co cieszy, to zdobyłaś je na zagranicznych konkursach. Najpierw szukasz modelki?
- Nie. Najpierw mam pomysł, co chciałabym pokazać. I dopiero wtedy szukam modelki, która chciałaby, umiałaby sprostać zadaniu. Cieszę się, że moje fotografie podobają się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, we Włoszech, w Chorwacji. Ostatnio zostałam przyjęta do brytyjskiego The Royal Photographic Society.

- Fotografia studyjna to jedno. Jednak dużo czasu poświęcasz na penetrowanie opuszczonych fabryk, dworków, szkół, kamienic w poszukiwaniu ciekawych ujęć. Nie boisz się chodzić po tych zaniedbanych, opuszczonych domach?
- Zdaję sobie sprawę z grożących niebezpieczeństw, ale lubię ryzyko, nawet takie na granicy brawury. Nie boję się eksplorowania urbexów. Nigdy nie chodzę całkiem sama i uważam na siebie.

- Malarstwo, grafika, fotografia i śpiew. To tylko część twoich twórczych dokonań. Napisałaś dwie książki, publikowałaś opowiadania. W internetowych rozgłośniach prowadziłaś audycje o muzyce. Coś pominąłem?
- Napisałam trzecią książkę. Mam ją w brudnopisie i muszę się zebrać, aby przenieść to do komputera. A ponadto mam czwórkę afrykańskich, adoptowanych córek. Adoptowanych na odległość w ramach programu „Adopcje Serca”. Zdecydowałam się pomóc dziewczynkom, bo kobiety mają tam najciężej. Polega to na tym, że utrzymując te dzieci, dajemy im szansę na skończenie tam szkół. A później na stworzenie tam nowego, wyedukowanego społeczeństwa, które będzie traktować kobiety i mężczyzn na równi i nie będzie wierzyć w mity i zabobony. 

- Masz wielkie serce. Jestem pod wrażeniem twojej chęci i daru pomagania afrykańskim dziewczynkom. Gratuluję przyjęcia do The Royal Photographic Society. Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na twoich wystawach.
- Dziękuję za rozmowę. Zapraszam na moje wystawy.

Waldemar Jabłczyński
Zdjęcia: Mikołaj Lesław Ataniel

Terminy najbliższych wystaw w Częstochowie, na których można zobaczyć prace Altei Leszczyńskiej:
4 - 29 lutego - URBEX – Opuszczone i Zapomniane, Regionalny Ośrodek Kultury (ul. Ogińskiego 13A)
8 lutego - Babska Atina 011 – wystawa zbiorowa, Galeria Off Art.  (aleja NMP 6)

Page generated in 0.0167 seconds.