Z ostatniej chwili

Z Turnieju Jednego Wiersza

2020-02-04 10:33:21 informacje
img

Kolejna edycja Turnieju Jednego Wiersza o nagrodę Festiwalu Dekonstrukcji Słowa „Czytaj!” Odbyła się w herbaciarni Cafe Belg (II Aleja 32) w czwartek 30 stycznia. Swoje teksty zdecydowało się zaprezentować 14 autorów.
Jurorzy: Dorota Karońska, dr Konrad Ludwicki i Janusz Pawlikowski zwrócili w protokole uwagę uwagę na tekst Damiana Kukuły „List do mamy” i zdecydowało się nagrodzić 2 teksty: „Przylądek beznadziei” Rafała Cuprjaka oraz „Dom Wariantów” Rafała Kwaska. Dziś prezentujemy nagrodzone teksty, a niebawem - ten, który został dostrzeżony w protokole.
Turniej Jednego Wiersza fotografował Mikołaj Lesław Ataniel
 
Rafał Cuprjak
Przylądek beznadziei
 
Przyszedłem dzisiaj tutaj w zastępstwie
Polski walczącej Polką feministką
Nimfomanką wyparzoną buzią idealną zupą na insta
Cudowną matką nie słychać gdy płaczą nie przeszkadzają w meczu
Wcale nie sztuczny biust ciasna wilgotna szminka
Nigdy się nie spóźniam i nigdy mi się nie spóźnia
Wydaję mi się
Na buty i bieliznę
Tak, spytam koleżanki czy dołączy i czy miałaby ochotę na wspólne oględziny podwozia
Na obiad confit z kaczki i wędzony szpik wołowy z jabłkiem włóż palec uświń mnie
Nie widać, że się starzeję
Jak wino
Mszalne
Naczynie
Wlej we mnie zabezpieczyłam się
Nie zasłużyłam na podwyżkę komplementy tanie
Chwyty
Poniżej pasa zawsze wkładam szpilki
W bok przed ciosem w twarz kastetem dłoni strzel
Ze stanika z focha boli suko
Przypadkiem złap za tłusty tyłek
Napiętą
Kuszę
Dekoltem facebookiem puszczonym oczkiem w pończochach ciałem siłownią
Mniejszym mózgiem feministki
Wysuniętym w zimne morze przylądkiem beznadziei
Przełamuję lody
Ustami językiem
Obcym a wyłącznie twoim
Polskim
Piwo postaw mi na płaskiej głowie
Jak Ziemia
Matka
Polka
 
_____
 
Dom Wariantów
 
Motto:
„Gdzie my, kurwa, jesteśmy?”
Domniemane ostatnie słowa dowódcy perskiej armii króla Kambyzesa II,
zaginionej w 525 r. p.n.e. podczas burzy piaskowej.
 
Już niedługo północ wybije
nam wszystkie głupoty z głowy
ale jest za kwadrans
więc siedzimy w wygodnych kaftanach
i oglądamy pobielone sufity
 
jeszcze niedawno mieliśmy takie plany
że szczęka odpadała
ktoś je pogubił jak włosy i nie możemy trafić nawet na stołówkę
tam woda sodowa tak cudownie uderza
aż pije się ją przez plastikowe słomki
chyba nabawiłem się echolokacji od przeciągów
bo słyszę jedzenie za kolczastymi drutami
i nikomu nie mogę tego przekazać
 
nie rozumiemy się nawzajem
nie dołączyli do nas jeszcze przypisów
a i rzeczywistość jest tylko umowna
bez porządnej bibliografii
lub drzew poznania tego i owego
musimy brać ją na wiarę
bo może być zupełnie odwrotnie
niż inaczej
 
może
wkrótce uciekniemy zostać starożytnością
zbierać atomowe grzyby
łapać zdziczałe wirusy
tańczyć ze świętym Witem pogo
popromiennie się uśmiechając
krwawić z oczu i odbytów
do usranej śmierci
 
Rafał Kwasek

Page generated in 0.0172 seconds.