Są wygodne i łatwe w użyciu, więc codziennie i niemal do każdego dania dodajemy kostki rosołowe i warzywne. Zanim jednak zdecydujemy się, że zamiast obierać warzywa i kroić mięso wrzucimy do potrawy ulepszacz smaku, przeczytajmy jego skład. Niektóre nie mają żadnych składników odżywczych, a zamiast reklamowego mięsa jest w nich sama chemia.
Sklepowe półki uginają się od kostek rosołowych, bulionów w proszku i rosołów instant. Producenci w spotach reklamowych zapewniają, że są przygotowane z długo gotowanych żeberek, kurczaka, suszonych warzyw i grzybów. Świat reklam rzadko kiedy jest bliski rzeczywistości. Wszystkie tego typu produkty składają się głównie z chemii, wzmacniaczy smaku, barwników i konserwantów.
Wiemy, co jemy
Magazyn Świat Konsumenta postanowił przyjrzeć się temu, co zawierają kostki rosołowe. Pod lupę wziął produkty niemal wszystkim marek - tych codziennie reklamowanych, jak i mniej znanych. Okazało się, że mają one w swoim składzie zazwyczaj: sól kuchenną (i to aż w 50 proc.), tłuszcze roślinne i zwierzęce (10 proc.), a tak często wykorzystywane w reklamach składniki mięsne stanowią zaledwie 0.2 – 0.5 proc. produktu, a do tego są w nich aromaty, substancje wzmacniające smak i zapach (glutaminian sodu, rybonukleotydy: inozynian sodu i guanylan sodu), substancje smakowe (ekstrakty drożdżowe, cukier, w śladowych ilościach suszone warzywa), maltodekstryny (enzymatyczne hydrolizaty skrobiowe), skrobia ziemniaczana, barwniki i kwas cytrynowy. Warto zwrócić uwagę, że mięso i warzywa stanowią śladowe ilości, a smak nadają aromaty i wzmacniacze smaku, co stanowi nawet do 40 proc. składu.
Pół biedy, że kostki nie mają śladowych ilości składników odżywczych, więc nie dostarczają organizmowi witamin i mikroelementów. Gorzej, że mogą szkodzić zdrowiu. Glutaminian sodu – wzmacniacz smaku i zapachu, może wywoływać bóle i zawroty głowy oraz objawy określane jako „syndrom chińskiej restauracji”. Składnik też jest szczególnie niepolecany dla osób z chorobami przewodu pokarmowego, w szczególności z chorobą wrzodową. Powinny go też unikać osoby na diecie odchudzającej, bo wzmaga apetyt. Nie należy dodawać kostek do potraw przyrządzanych dzieciom.
Domowe kostki rosołowe
Okazuje się, że najbardziej lubimy kostki rosołowe i używamy ich przynajmniej raz w tygodniu. Trudno znaleźć polski dom, w którym nie byłoby tego dodatku do potraw. Wiele gospodyń domowych może jednak zastanawiać się, co w zamian. Bo zwyczajnie nie mają czasu na pichcenie prawdziwego wywaru warzywno-mięsnego. To znacznie bardziej czasochłonne, niż wrzucenie do garnka małej kostki czy łyżki proszku. Tyle, że w ten sposób zdrowa z założenia zupa składa się głównie z wody i ulepszaczy smaku.
Zupę najlepiej ugotować ze świeżych warzyw, z dodatkiem chudego mięsa, śmietany lub jogurtu naturalnego. Można również śmiało dodawać przyprawy, takie jak posiekany koperek, szczypiorek, natkę pietruszki, szczyptę majeranku, które sprawią, że potrawa nie będzie mdła i bez smaku.
Można też samemu przygotować kostki rosołowe i przechowywać je nawet do pół roku. Wystarczy ugotować rosół taki jak lubimy najbardziej, ze sprawdzonego przepisu. Ważne jest, żeby miał on intensywny smak, ale nie zawierał chemicznych ulepszaczy. Najlepiej w tym celu wziąć potrójną ilość składników na zwyczajową ilość wody. W ten sposób przygotowany wywar studzimy, wlewamy do woreczków foliowych, foremek do lodu albo pojemniczków i mrozimy. I cały tydzień mamy potrawy smaczne, ale też wartościowe i odżywcze, które z czystym sumieniem możemy podać dzieciom. Tak przyrządzony wywar może być dobrą bazą do zup albo dodatkiem do sosów.
źródło: wp.pl